Wspaniały prezent Wielkanocny...

Gwarek Ornontowice - URANIA RUDA ŚLĄSKA 1:2 (0:1)

 

URANIA: Kempa, Gnyza, Małaczyński, Janik, Flaczek, Stawowy ('81 Klank), Skoczyk, Rudyk, Zięcik, Oczko ('88 Spiolek), Skowronek ('68 Kania).

Wspaniały prezent Wielkanocny sprawili swoim sympatykom podopieczni trenera Mikusza, pokonując w pierwszym meczu wiosny v-ce lidera na jego boisku. Przed meczem na pewno było sporo obaw, niepewności zarówno z jednej jak i z drugiej strony. Tak też zaczęło się to spotkanie - ostro ale niepewnie, na "wybadanie" poziomu rywala. Pierwszą naprawdę groźną okazję miał Szala w 14 minucie gry gdy to próbował pokonać Kempę, strzelając mocno ale "po krótkim" i ten nie dał się zaskoczyć. Dwie minuty później zabawa w Naszym polu karnym mogła skończyć się utratą gola, jednak i tym razem z opresji wychodzimy dzięki Markowi, który ostatecznie przy próbie interwencji zostaje sfaulowany. Po tych dwóch próbach, ze strony gospodarzy przyszła zaskakująca odpowiedź z Naszej strony - konkretnie Rudyk zza pola karnego posłał piłkę wysokim lobem w stronę bramki, która zaskoczyła wszystkich i wpadła przy słupku do siatki. Wbrew pozorom obraz gry po utracie bramki przez Gwarek, jakoś diametralnie nie wpłynął na przebieg ich gry. Urania stworzyła sobie w tej części gry jeszcze trzy dość dobre okazje - w 30 minucie Zięcik dobrze złożył się w polu karnym i dość efektownie posłał piłkę ponad bramkę. Trzydziesta piąta minuta gry to dwie próby strzału Skowronka w polu karnym, które jednak zostają zatrzymane w rękach golkipera gospodarzy. Trzy minuty później z piłką na prawej stronie poszedł Stawowy, strzela jednak i tym razem wszystko wyjaśnia bramkarz Gwarka. Pierwsza część gry można powiedzieć, iż bardziej na remis albo nawet z lekką przewagą gospodarzy jednak to My wykorzystujemy co wykorzystać mamy i do szatni schodzimy z jedno-bramkową zaliczką. Wynik ten na pewno nie satysfakcjonował gospodarzy, wobec czego tuż po przerwie w ich szeregach widzimy dwóch nowych zawodników m.in. pojawił się Zajdel, jednak nie wniosło to wiele dobrego w obraz ich gry. Co więcej w okolicach 60 minuty gry przez ok. 10 minut Gwarek po prostu nie istniał, a na boisku niepodzielnie rządziła Urania, która w tym czasie nie wykorzystała aż pięciu niemal stuprocentowych sytuacji. Po tym naporze gry Uranii, jakoś wydobył się zespół z Ornontowic w 74 minucie gdy to rozegrał bardzo czytelnie stały fragment gry - rzut wolny - wrzucenie piłki w pole karne, tu "główka" na piątym metrze i piłka znalazła się w siatce. Jednak widać od razu Urania "zeszła na ziemię" i nie chciała zaprzepaścić wysiłku włożonego w ten mecz, toteż tuż po wznowieniu gry, błyskawiczna odpowiedź Naszego zespołu i piłkę w siatce umieszcza Oczko. Końcówka tego spotkania, która za sprawą Pana Elsnera z Rybnika prowadzącego to spotkanie trwała bagatela osiem minut dłużej aniżeli powinna była bardzo emocjonująca. M.in. znów Kempa zachował przytomność przy spadającej piłce tuż przy słupku. Cóż z przebiegu całego spotkania Urania wygrała ten mecz jak najbardziej zasłużenie, pozostaje Nam więc czekać na kolejny mecz.