Za wysokie progi...

URANIA II RUDA ŚLĄSKA - Gieksa II Katowice 1:6 (1:1)

 

URANIA: Pardela, Pokorski, Bratek, Flaczek, Śmiszek, Synowiec, Klank, Spiolek, Kiełtyka, Skowronek, Kania. 
Na zmiany weszli także: Skalski, Pilszczek, Barciaga, Otto.

Przed tygodniem Urania wysoko wygrała z ostatnim w tabeli Hetmanem Katowice (1:7), tym razem poprzeczka była podniesiona znacznie wyżej, gdyż rywalem był aspirujący do awansu zespół rezerw katowickiego GKS-u. Urania podbudowana jednak ostatnim zwycięstwem i zmobilizowana na dzisiejszego rywala, z dużym animuszem przystąpiła do pierwszej części gry. To kochłowicki zespół częściej atakował bramkę rywala. Najlepszą okazję by objąć prowadzenie miał Adam Kiełtyka z prawej strony, a chwilę później dwukrotnie do interwencji zmuszany był bramkarz gości. Efekt i tak w końcu przychodzi z prawej strony Skowronek strzela w długi róg, mocno i pewnie wyprowadzając tym samym Nasz zespół na prowadzenie. Od tego momentu ostrzej do głosu zaczęli dochodzić goście. Nadeszła 38 minuta tej części gry i starania zespołu z Katowic, również przyniosły efekt - przerzucenie piłki z prawej strony na lewą a tu potężny strzał z dość ostrego kąta w długi róg daje gościom remis. Remis do przerwy i dobra gra Naszego zespołu w znacznej części pierwszego starcia żywiły nadzieję na dobry końcowy rezultat z wymagającym rywalem. Zawodnicy Uranii wychodząc jeszcze dodatkowo się mobilizowali, usilnie koncentrując. Na niewiele to się jednak zdało bo pierwsze minuty drugiej części gry Urania praktycznie "przespała". Już w 49 minucie sędzia tego spotkania zmuszony jest podyktować "11-tkę", którą pewnie wykorzystują goście obejmując prowadzenie. Cztery minuty później było już 1:3, gdy to strzał w polu karnym wpada do Naszej siatki. Na nic zdały się tu protesty piłkarzy Uranii jakoby zawodnik Gieksy zagrał przy tej bramce ręka, sędzia uznaje bramkę i katowiczanie mogli już odetchnąć. Urania pomimo kilku prób podejścia pod bramkę rywala, nawiązywania momentami równorzędnej walki nie potrafiła już przebić się do siatki gości a Ci z kolei raz po raz "punktowali" Nasz zespół. Najpierw w 78 minucie z prawej strony piłka trafiła w poprzeczkę, jednak dobitka z przeciwnej strony zawędrowała w długi róg i było 1:4. Chwilę później Pardela dwoił się i troił w Naszej bramce, na nic to się jednak zdało, gdyż w końcu jedna z dobitek znalazła drogę do siatki. Na tym się jednak nie skończyło i na 5 minut przed zakończeniem tego spotkania Gieksa ustala wynik tego spotkania na 1:6. Cóż Katowiczanie wygrali to spotkanie zasłużenie, gdyż z przebiegu całego spotkania byli zespołem lepszy. Szkoda jednak gdyż przy odpowiedniej koncentracji i mobilizacji w Naszych szeregach nawet taki rywal był w Naszym zasięgu.