Zwycięzców nikt nie sądzi...

URANIA RUDA ŚLĄSKA - Iskra Pszczyna 4:1 (1:0)

 

Iskra: Płonka, Zych, Operchalski, Bielecki, Ryguła, Stawowy, Szulik, Kruszyński, Janik ('76 Skowronek), Mendocha.

URANIA: Kempa, Gnyza, Flaczek ('46 Stawowy), Stamper, Małaczyński(2x ), Skoczyk, Rudyk, Zięcik, Oczko, Kania ('46 Podstawski) ('76 Synowiec).

Sędzia główny: Krzysztof Krawczyk
Asystenci: Marcin Kasprzyk, Tomasz Światowski
KS Podokręg Bytom

Widzów: 200

Spotkanie z Iskrą Pszczyna miało być lekkie, łatwe i przyjemne, takie też zaiste było choć od poziomu tego spotkania, a zwłaszcza od Naszej drużyny oczekiwano chyba zdecydowanie więcej...  . Już pierwsza akcja tego spotkania mogła przynieść Nam prowadzenie, zabrakło w niej jednak dobrego wykończenia. W czwartej minucie gry Oczko na lewej stronie strzelał a małe problemy z interwencją miał golkiper gości. Później niestety Urania jakby dostosowała się do poziomu jaki prezentował zespół Iskry a ten co tu dużo mówić, do najwyższych nie należy... gra więc wyglądała nieciekawie i trudno było wypatrywać ciekawszych zagrań. Dopiero w 23 minucie kibice mogli nieco ożyć gdy to z rzutu wolnego piłkę wrzucał Rudyk a Kania posłał ją obok słupka. Co nie udało się Kanii, pięć minut później zrobił Gnyza, który wykorzystał dośrodkowanie i przy słupku przyłożył nogę dzięki czemu piłka znalazła się w siatce. W pierwszej części gry warto jeszcze wspomnieć o akcji Oczka, który w 36 minucie poszedł lewą stroną strzelił w okienko i tym razem Płonka musiał popisać się efektowną interwencją po której piłka powędrowała na rzut rożny. Drugą część gry Urania rozpoczęła z nieco większą werwą i przyniosło to efekt w 53 minucie - przy słupku strzelił Oczko a bramkarz gości tym razem nie zdążył z interwencją i było 2:0. Dziesięć minut później sporo szczęścia mieli zawodnicy gości, gdyż Urania czterokrotnie bardzo bliska była zdobycia kolejnej bramki - najpierw strzelił Małaczyński, potem Stawowy i dwukrotnie Podstawski jednak piłka ostatecznie minęła bramkę. Od 69 minuty goście grali z przewagą jednego zawodnika, gdyż drugą żółtą kartką ukarany został Małaczyński i musiał opuścić plac gry (niestety kartki "zarobione" zupełnie niepotrzebnie, zwłaszcza w perspektywie zbliżającego się meczu z liderem, w którym to Wojtka na pewno nie zobaczymy). Chwilę po opuszczeniu boiska przez Małaczyńskiego, sędzia tego spotkania dopatruje się faulu w Naszym polu karnym. Do 11-tki podchodzi Bielecki, strzela ale Kempa bardzo efektownie broni!!! W 73 minucie mamy 3:0, gdy to na prawej stronie wychodzi Oczko, staje w sytuacji sam na sam i piłka wprawdzie odbija się jeszcze od bramkarza gości, ale ostatecznie ze stoickim spokojem Tomek uderza jeszcze raz i tym razem piłka ląduje w siatce. Pięć minut później honor gości ratuje Nasz ex-zawodnik - Darek Mendocha, który na prawej stronie dostaje podanie ze środka, strzela w długi róg i jest 3:1. W 86 minucie na listę strzelców mógł wpisać się Synowiec, jednak w sytuacji sam na sam po prostu nie wyszło. W doliczonym już czasie gry Kolasa podaje do Oczka a ten pewnie ustanawia klasyczny hattrick i ustala wynik tego spotkania na 4:1 dla Uranii. Spotkanie to na pewno nie stało na wysokim poziomie i można było spodziewać się znacznie lepszej gry od Naszego zespołu na tle drużyny z Pszczyny, jednak najważniejsze jest zwycięstwo a zwycięzców się nie sądzi... .